23.04.2024 12:44
11.2006 - Z prac Rady Nadzorczej
Chociaż, kto wie, czy sprawa nie sięga „wyżej”. Czyli de facto nic się w tym względzie nie zmieniło – w MSP nadal panuje nepotyzm i przeświadczenie o nieomylności wysokich urzędników tego resortu. Z uwagi na to, że sprawa poruszyła środowisko zakładowe i nie tylko, pozwolę sobie szerzej przedstawić swoje racje w tej sprawie.

 

Jak już zapowiadałem w poprzednim numerze biuletynu, rada nadzorcza wyznaczyła sobie posiedzenie na 6 listopada br., na którym miała dokonać m.in. powołania prezesa zarządu na wspólną kadencję. Przypomnę, iż rada już od dłuższego czasu próbowała uporać się z problemem wspólnej kadencji zarządu – podjęła nawet próbę usankcjonowania istniejącego stanu rzeczy poprzez propozycję zmian statutowych. Niestety, list wiceministra Pawła Szałamachy do rady rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie intencji resortu skarbu w tym względzie. Konsekwencją było ogłoszenie postępowania kwalifikacyjnego również na stanowisko prezesa zarządu, które w zasadzie miało być formalnością, bo z dotychczasowej oceny prac zarządu przez radę nie wynikało nic, co by mogło zagrażać pozycji prezes Małgorzaty Iwanejko. Pierwsze symptomy, świadczące o prawdziwych zamiarach ministerstwa, można było zauważyć 6 listopada br., podczas oceny kandydatów na prezesa spółki. Wyjaśnię, że tryb postępowania kwalifikacyjnego określa Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 18 marca 2003 r., na podstawie którego rada nadzorcza, przed rozpisaniem postępowań kwalifikacyjnych, uchwaliła regulamin wyboru członków zarządu. Na podstawie tych dokumentów dokonano oceny punktowej poszczególnych kandydatów na prezesa. Następnie miało nastąpić tajne głosowanie nad kandydaturami, w wyniku którego rada miała powołać prezesa oraz pozostałych członków zarządu.

 

Tymczasem, rzekomo pod pretekstem chęci poznania opinii członków rady nadzorczej o kandydatach, wiceminister Paweł Szałamacha poprzez przewodniczącego rady nadzorczej poprosił o nierozstrzyganie w tym dniu tego, kto zasiądzie w zarządzie spółki na nową kadencję. Tak więc ostatecznie decyzję w tej sprawie rada przełożyła na 16 listopada br., czyli na dzień, w którym wyznaczono Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy ZA „Puławy” SA. Był to dla nas sygnał, że w plotkach o szykowaniu zmiany na stanowisku prezesa może być ziarno prawdy. Tym bardziej, że jednocześnie pan wiceminister nie raczył zaprosić nas do przedstawienia swojej opinii, nawet wtedy, gdy upominaliśmy się o taką możliwość (myślę tu o sobie i Jacku Wójtowiczu), ograniczając się w swojej dociekliwości do opinii przewodniczącego RN. Należy podkreślić, że nieformalne działania wiceministra Pawła Szałamachy w sposób niedopuszczalny stawiały resort skarbu w pozycji uprzywilejowanej wobec innych akcjonariuszy, którzy nie mieli przecież praktycznej możliwości zapoznania się z opinią członków rady o kandydatach w trakcie trwania postępowania.

 

Dzień 16 listopada br. był, w mojej ocenie, pokazem arogancji i nepotyzmu w wykonaniu wspomnianego wiceministra. Można pominąć milczeniem „szeptane narady” przed rozpoczęciem posiedzenia RN.
Widocznie pan wiceminister chciał być pewien, że wszystko będzie przebiegało po jego myśli... Ale przerywanie posiedzenia rady telefonami i wywoływanie części członków na „konsultacje” w trakcie trwania posiedzenia, zakrawają na skandal. Niewyobrażalnym przykładem łamania zasad było nakłanianie przez wiceministra części członków rady nadzorczej do ponownego głosowania przegłosowanej już w sposób tajny uchwały (tzw. reasumpcji głosowania) w sprawie powołania jednego z członków zarządu. I tu już słyszę argumenty na obronę takiego postępowania, że główny akcjonariusz ma prawo itd. Podobne uzasadnienia mają swoje korzenie w czasie, kiedy skarb państwa był jedynym akcjonariuszem spółki i mógł podejmować wszystkie decyzje w sposób niemal nieograniczony (jedyne ograniczenie stanowił wówczas kodeks spółek handlowych). Jak widać, do urzędników Ministerstwa Skarbu Państwa nie dotarło jeszcze, że „Azoty” stały się spółką publiczną, której akcje notowane są na Giełdzie Papierów Wartościowych i która podlega obecnie szerszym uregulowaniom. Zapomina się również o interesie potencjalnych akcjonariuszy, naruszając swoimi nieprzemyślanymi decyzjami bezpieczeństwo obrotu giełdowego, o czym przekonali się oni po obradach Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy. Ale o tym w dalszej części.

 

Podsumowując, wybory członków zarządu, w moim odczuciu, były prowadzone w atmosferze niedopuszczalnych nacisków ze strony resortu skarbu, przypominających praktyki minionego, zdawało się, okresu. Ostatecznie w wyniku rozstrzygnięć, jakie zapadły podczas posiedzenia RN, w skład nowego zarządu powołano: Krzysztofa Lewickiego na prezesa zarządu oraz Lecha Klizę, Lecha Schimmelpfeninga, Stanisława Karczewskiego i Mieczysława Wiejaka na członków zarządu. Kadencja tego organu rozpoczęła się 16 listopada br. i potrwa trzy lata.

 

Przechodząc do wydarzeń związanych z Walnym Zgromadzeniem Akcjonariuszy, muszę nakreślić ich tło, bo jak dzisiaj wiemy, doprowadziły one do pozbawienia uprawnionych pracowników oraz byłych pracowników spółki prawa do dywidendy z akcji za rok obrotowy 2005/2006. Otóż zarząd i rada nadzorcza, przygotowując się do WZA w taki sposób wyznaczyły terminy odbycia walnego (16 listopada) i dnia dywidendy (16 lutego 2007 r. – maksymalnie odległy termin), by wszyscy uprawnieni do nabycia akcji pracowniczych zdążyli pozakładać rachunki inwestycyjne i podpisać stosowne umowy, a także żeby skarb państwa miał dostatecznie dużo czasu na przekazanie akcji zainteresowanym. Ten proces przebiegał zgodnie z założeniami i nawet w dniu WZA nic nie wskazywało na to, by miało się wydarzyć coś nieprzewidywalnego. Podstawę do takiego przeświadczenia dawały nam zapewnienia przewodniczącego RN, że w kwestii terminu dnia dywidendy i wysokości nagrody z zysku dla pracowników nie przewiduje niespodzianek, gdyż jako dyrektor departamentu w MSP przedstawił wiceministrowi stosowne rekomendacje, natomiast w kwestii wysokości dywidendy dla akcjonariuszy spodziewał się podniesienia kwoty z ponad 12 milionów zł do ponad 30 milionów zł, co skutkowało podniesieniem wielkości dywidendy na poszczególną akcję a więc zwiększało kwotę dywidendy dla wszystkich posiadaczy akcji w tzw. dniu dywidendy (przypomnę, że według projektu uchwały przygotowanej przez zarząd spółki dzień ten wyznaczono na 16 lutego 2007 r.). Tymczasem w trakcie trwania WZA, głosami większościowego akcjonariusza, jakim jest Skarb Państwa, wspomnianą uchwałę odrzucono w całości. Zaproponowano natomiast, przegłosowanie nowej uchwały, zgłoszonej na walnym przez przedstawiciela skarbu państwa, która z oczywistych przyczyn została przyjęta (skarb państwa dysponuje ogromną przewagą głosów). W wyniku tej decyzji, wysokość dywidendy zwiększono do ponad 38 milionów zł (2 zł na akcję), nagrodę
z zysku dla pracowników zmniejszono o 1,2 mln zł do kwoty 9 947 489,44 zł oraz zmieniono dzień dywidendy na 16 listopada br., czyli na dzień odbycia WZA. Zmiana dnia dywidendy nie dość, że naruszyła bezpieczeństwo obrotu giełdowego, narażając „Azoty” z winy resortu skarbu na sankcje finansowe ze strony giełdy w wysokości 100 tysięcy zł, to również, co jest dla nas istotniejsze, pozbawiła większość uprawnionych pracowników, emerytów i rencistów oraz spadkobierców dywidendy za ubiegły rok obrotowy. Do dnia odbycia walnego na rachunki osób uprawnionych zdołano przekazać jedynie 310 tysięcy akcji z ogólnej puli 2,04 mln akcji pracowniczych. Trudno w tym miejscu powstrzymać się od komentarza, że dawno nie doszło do takiej kompromitacji urzędników skarbu państwa odpowiedzialnych za decyzje w tym obszarze. Chociaż są tacy, którzy podejrzewają, że podłożem decyzji była chęć ukarania społeczności puławskiej za głośne wyrażanie, opinii na temat rozgrywających się wydarzeń. Za taką tezą przemawiają niektóre znane mi fakty, takie jak choćby podjęcie decyzji w sprawie dnia dywidendy z naruszeniem zasad obrotu giełdowego, czy przeciąganie rozstrzygnięć dotyczących prezesa i członków zarządu na czas „po wyborach samorządowych”. Tym niemniej, jakie by nie były faktyczne przesłanki działania urzędnika ministerialnego, skutki okazały się dosyć poważne dla nas wszystkich. Skłoniło to związki zawodowe do reakcji. Powołany został Komitet Protestacyjny. Sprawą zainteresowali się posłowie puławscy i prasa.

Jedno jest pewne, sprawa ta będzie miała daleko idące konsekwencje, za które odpowiedzialność spadnie na Ministerstwo Skarbu Państwa. Ale nie tylko. Odpowiedzialność w sensie społecznym, czy się to, komu podoba czy nie, spada też na ugrupowania rządowe – w ich interesie leży teraz szybkie rozwiązanie tego bulwersującego problemu. Ja ze swej strony podejmę działania, by stało się zadość uprawnionym do akcji pracowniczych. Razem z Jackiem Wójtowiczem rozważamy bowiem możliwość zaskarżenia feralnej uchwały WZA do sądu gospodarczego, chociaż zdajemy sobie sprawę, że będzie to droga cierniowa. Jakie działania podejmie Komitet Protestacyjny? Dowiemy się niebawem.

 

Opisane wyżej wydarzenia w sposób oczywisty przyćmiły inne, nie mniej istotne sprawy dla firmy. Wśród nich są decyzje rady nadzorczej w sprawie nowego regulaminu organizacyjnego, którego wdrażanie rozpocznie się 1 grudnia br., tak by od nowego roku obrotowego firma mogła sprawnie funkcjonować w nowym schemacie. Uruchomiono także finansowanie szerokiego programu inwestycyjnego – na razie głównie w części modernizacyjnej. Należy mieć jednak nadzieję, że niedługo środki uzyskane z emisji akcji przeznaczone zostaną na realizację zadań rozwojowych. A na tym radzie nadzorczej zależy najbardziej.
 

 

Zbigniew Tkaczyk

 

 

 

Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Nawigacja
· Strona Główna
· Artykuły
· Nowinki
· FORUM
· Linki
· GALERIA
· Facebook
· Wypłata udziałów Chemia-Puławy
· Szukaj
· Kontakt
· CHLEWIK
Reklama
OZZZPRC

ZZPRC KWB

TKKF

Przyjazna Łapa

Facebook FZZ

UKS Badminton Puławy

Statystyki reklamowe
Jesteśmy zrzeszeni




SPAM STOP
Wygenerowano w sekund: 0.14 30,324,329 unikalnych wizyt