Mamy tego serdecznie dość! Kto nam zbuduje nowe domy? Ten pan co nielegalnie wydobywa piach z kopalni? Pani zdaje sobie sprawę, co dzieje się z szybami w oknach i ścianami, jak jedna po drugiej, pięć metrów od naszych domów, przejeżdżają 40 - tonowe ciężarówki? Wszystko pęka. A na dodatek te tumany kurzu, unoszące się spod kół i obsypujące z nieoplandekwanych wozów wyładowanych piachem. Wszystko jest brudne i nie można oddychać. Ten pył osiada w gardłach i płucach. Za jakie grzechy mamy tak cierpieć ?- żalą się mieszkańcy niewielkiej wsi Trzcianki położonej w gminie Janowiec.
Nie można się dziwić ich rozwścieczeniu, ale też rozpaczy. Ta miejscowość, choć pięknie usytuowana, została wyjątkowo okrutnie doświadczona przez dawnych włodarzy. Tu znalazło swe miejsce nie do końca legalne wysypisko śmieci, tu - łamiąc zapisy umowy, ciemnoskóry przedsiębiorca Evans Ojudo od lat składuje szkodliwe popioły, głównie z Azotów i jak na razie ani myśli o rozpoczęciu zagwarantowanej rekultywacji zdegradowanego terenu. I jeszcze ta kopalnia piachu, usytuowana w samym centrum wsi. Jej powstanie pozytywnie zaopiniował poprzedni wójt gm. Janowiec - Henryk Dębicki. Dziś mieszkańcy ponoszą konsekwencje tamtej chybionej decyzji. Jakoś wytrzymywali, dopóki na dużą skalę, w związku z rozpoczęciem budowy mostu i obwodnicy Puław, wydobywania piachu z tej kopalni nie rozpoczął przedsiębiorca z Góry Puławskiej. Dla niego i jego pracowników była to szansa zarobienia w krótkim czasie dużych pieniędzy. Na następstwa tak intensywnej eksploatacji wyrobiska, nie trzeba było długo czekać. Domy i meble zaczęły pękać, a nieprzystosowana do użytkowania przez tak ciężkie samochody droga gruntowa, uległa całkowitemu zniszczeniu.
- Nikt się z nami nie liczył. Pan Wolski mógł wybudować swoją drogę dojazdową do kopalni, ale szkoda mu było pieniędzy. Wolał bez skrupułów niszczyć dorobek życia wielu rodzin - twierdzi pani Barbara, której dom bardzo ucierpiał w wyniku częstego kursowania, tuż obok jej płotu, przeładowanych ciężarówek.
Doprowadzeni do ostateczności mieszkańcy Trzcianek powiedzieli dość - zebrali kilkadziesiąt podpisów i poprosili o pomoc wójta Tadeusza Koconia. Podczas zebrania próbował on doprowadzić do porozumienia pomiędzy przedsiębiorcą a społecznością wsi. Jednak żadna ze stron nie wykazała chęci porozumienia.
- Jak się wam otwierają drzwi, bo przejeżdżają samochody, to znaczy, że są zepsute. Po prostu zazdrościcie, że ktoś zarabia pieniądze - odpierał ataki mieszkańców Wolski.
Ci nie rezygnowali.
- Miał pan naprawić drogę kruszonką, a zamiast tego zrobił pan z niej nielegalne wysypisko śmieci. Wywalił pan na nią potłuczone kafle, sedesy. Co i raz ktoś przebijają sobie na tym oponę. Więcej nie damy jeździć ciężarówkom. Jak trzeba będzie, to się położymy na drodze - krzyczeli.
Ostatecznie sołtys Trzcianek - Wiesław Przewłoka, zarządził głosowanie. Tylko jeden ze zgromadzonych opowiedział się za dalszym funkcjonowaniem kopalni. Reszta - czyli 22 osoby wyraziły zdecydowany sprzeciw.
- Dla mnie jest to wiążące. Taka jest wola mieszkańców i tak naprawdę tylko to się liczy. Przecież to oni są tu największą władzą. Sytuacja jest więc jasna, szczególnie, że przedsiębiorca nie ma obecnie ważnej koncesji na wydobycie piasku. Taką koncesję wydaje starostwo, ale otrzymałem obietnicę, że w tym przypadku wszystko będzie zależeć od mojej decyzji, a ja nie chcę robić niczego wbrew mieszkańcom Trzcianek - zapowiedział wójt Tadeusz Kocoń.
Niemal natychmiast na drodze, którą dotąd jeździły ciężarówki, władze gminy ustawiły znak, zakazujący samochodom powyżej 5 ton korzystania z tej trasy. Radni, podczas obrad komisji technicznej, poparli stanowisko wójta Koconia. Wszystko na to wskazuje, że przedsiębiorca z Góry Puławskiej nie zdoła już uzyskać koncesji.
Pozostaje tylko pewien, bardzo rozległy i głęboki problem, jakim będzie zasypanie i zrekultywowanie ogromnego wyrobiska. W świetle prawa jest to obowiązek pana Wolskiego, ale czy w obecnej sytuacji zechce dotrzymać warunków umowy, którą podpisał ponad 5 lat temu?
źródło: Tygodnik Powiśla |
